Estonia – inne oblicze Bałtyku

Z czym kojarzy Wam się Morze Bałtyckie? Zapewne z knajpami, parawanami i tłumami turystów.
Jeżeli szukacie spokoju i widoków, gdzie po horyzont nie ma śladów ludzkiej działalności to zaplanujcie wyprawę do Estonii 😉

Wybrzeże Estonii
Jest zupełnie inne niż nasze. Przede wszystkim bardziej urozmaicone. Najczęściej trafimy tutaj na
plaże pokryte kamieniami, a czasami wręcz olbrzymimi głazami, ale są tu także szerokie, piaszczyste wybrzeża znane z polskiego krajobrazu. Najbardziej oryginalne, a zarazem zaskakujące są płytkie i spokojne fragmenty nadbrzeża pozbawione fal i porośnięte trzciną, które z wyglądu przypominają jezioro.
Generalnie linia brzegowa jest bardzo urozmaicona i praktycznie za każdym zakrętem można zobaczyć coś innego. Jedną z wyjątkowych atrakcji są ciągnące się daleko w morze naturalne cyple, np. ten w Kassari.
Z punktu widzenia fotografii krajobrazowej chyba największą atrakcją wybrzeża są klify, a zwłaszcza największy z nich – klif Panga na wyspie Sarema. Miejsce to przypomina bardziej wybrzeże Atlantyku w Ameryce Południowej niż Bałtyk.

Wyspy
szczególnie dwie największe z nich –  Sarema i Hiuma – są taką Estonią w miniaturze, gdzie można zobaczyć wszystkie charakterystyczne formy przyrody i krajobrazu spotykane w innych miejscach tego kraju. Najbardziej uderza jednak bardzo małe zaludnienie. Na wyspach tych panuje błogi spokój o każdej porze dnia 😉
Na wyspie Sarema znajduje się także jeden z ciekawszych parków narodowych – Vilsandi.

Parki narodowe Estonii i dzika przyroda
W Estonii znajduje się 6 parków narodowych: Park Narodowy Soomaa, wspomniany wcześniej Park Narodowy Vilsandi, Park Narodowy Matsalu, Park Narodowy Lahemaa,Park Narodowy Alutaguse i Park Narodowy Karula.

 Jednym z najważniejszych celów wyprawy był największy i najstarszy Park Narodowy Lahemaa. Główną atrakcją parku jest zróżnicowane wybrzeże nad Morzem Bałtyckim z olbrzymią liczbą kamieni i wielkich głazów, na które czasami można wchodzić po… drabince. Takie konstrukcje to prawdziwa zmora fotografa krajobrazu 😉
W parku są też rozległe torfowiska, w których istnieje możliwość kąpieli oraz bystre rzeki z naturalnymi kaskadami. Porównując z Polską, mamy tu trzy parki na raz – Biebrzański, Woliński i Drawieński 😉

Wracając do dzikiej przyrody, mała urbanizacja Estonii sprawia, że można odnieść wrażenie, iż często tereny parków narodowych oraz te nie objęte ochroną nie różnią się zbytnio od siebie. Stąd spacerując wybrzeżem Bałtyku, ciężko bez mapy zorientować się, czy jesteśmy na terenie objętym ochroną czy już nie, gdyż wszędzie jest równie dziko i pięknie.

Z drugiej strony, brak jest naturalnych lasów z dużymi drzewami, pomimo wielu miejsc, nie licząc bagien i torfowisk, gdzie takie mogłyby występować. Podróżując po kraju, nie widać jakiś wielkich wycinek drzew czy ogrodzonych młodników z monokulturami. Dominuje tutaj gospodarka leśna z odnowieniami naturalnymi, ale niestety nie udało mi się trafić na jakieś choćby pojedyncze okazałe drzewa.
Podobno takie lasy można znaleźć na północy kraju, zapewne tam, gdzie jeszcze nie dotarłem.

Przeglądając materiały o Estonii, możemy odnieść wrażenie, iż kraj ten to ptasie eldorado. W rzeczywistości większość ptaków zakłada kolonie z daleka od brzegu, w miejscach niedostępnych (na szczęście) dla człowieka, zaś na ogólnie dostępnym wybrzeżu w czerwcu prawie ich nie było. Dużym zaskoczeniem były też bardzo płochliwe łabędzie.
Mało było dzikich zwierząt w lasach i na polanach. Udało się spotkać jednego łosia, który, niestety, uciekł w popłochu 🙂

Miłym zaskoczeniem były całe połacie storczyków – obuwików, które u nas są niesłychanym rarytasem, a na Sarema rosły jeden przy drugim, tuż przy drodze. Wdzięczne dla oka były też łany czosnku niedźwiedziego, zwłaszcza te rosnące w lesie tuż nad plażą.

Podsumowanie
Estonia to piękny kraj, a jego niesłychana oryginalność wybrzeża oraz mała odległość od Polski zachęcają, aby ten rejon trafił na Waszą listę miejsc wartych odwiedzenia.
Brak tutaj jakiś spektakularnych warunków pogodowych, jak choćby w dalekiej Skandynawii, a spokój Bałtyku pozbawionego fal może nastrajać melancholijnie. Kraj ten jest jednak miejscem, gdzie przez całą dobę człowiek może być na czilałcie 😉

Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *